wtorek, 2 czerwca 2015

Czarny Bóg - recenzja

Jakiś czas temu w nasze ręce trafiła debiutancka powieść Krzysztofa Wrońskiego, pt. „Czarny Bóg” . Literatura grozy i to w polskim wydaniu? Wypadło lepiej, niż początkowo spodziewaliśmy się! Miłośnicy powieści spod znaku weird fiction będą zachwyceni. 




Smołdzino w pierwszych latach po wojnie. Niewielka miejscowość leżąca u stóp Rewekolu – złowieszczego wzgórza, wokół którego narosło wiele ponurych legend. Na tych terenach mieszkają Polacy, Słowińcy, Niemcy i Ukraińcy. Czy trudna historia tych narodów pozwoli im koegzystować w spokoju? Czy może czai się tam coś starszego i straszniejszego niż urazy z ostatniej wojny? Kiedy porucznik MO Adam Keller przybędzie do wsi, będzie musiał borykać się nie tylko z ludzką nienawiścią, ale również z czymś nienazwanym. Czymś tak irracjonalnym, że nikt o tym nie wspomina w obawie, by nie wyjść na szaleńca... 

Tak brzmi oficjalny opis historii, który w zasadzie mówi wszystko o tym, czego możemy się po książce spodziewać. Fantastyczny, duszny, małomiasteczkowy klimat wciąga czytelnika od pierwszych stron, które wręcz przesycone są klimatem epoki, którą Wroński odwzorował znakomicie. Okolice Smołdzina to barwne i nastrojowe tło, przywodzące na myśl słowiańskie legendy pełne tajemniczych kościołów i rozwalających się chat. Wroński przygotował się do pracy znakomicie, dzięki czemu jego proza to nie tylko plastyczne opisy urokliwych i mrocznych miejsc, ale przede wszystkim ogrom faktów, które czynią obraz minionego świata, pełniejszym. Co więcej, autorowi po mistrzowsku udało się stopniować napięcie, co rusz myląc tropy, tak aby za szybko wszystkie zagadki nie wydawały się zbyt oczywiste. Dzięki temu, zadowoleni będą zarówno miłośnicy kryminałów, jak i książek osadzonych w mocnym klimacie historycznym. 

Świat, który wykreował Wroński, zamieszkują pełnokrwiści bohaterowie, którzy niosą na swoich barkach potencjał historii. Autor z wyczuciem podkreśla jak specyficzne relacje łączyły przedstawicieli tylu różnych narodowości w tak gorącym okresie i to na wciąż trudnym obszarze jakim były Ziemie Odzyskane. Mimo że głównym bohaterem i centralną postacią historii jest Adam Keller, który na szczęście nie jest typowym porucznikiem z kryminału, to jednak Wroński równie bogato i ciekawie zasiedlił drugi plan. Znajdziemy tam prawdziwą paradę bohaterów, od konfidentów, przez typowych kombinatorów, aż po postaci przepełnione duchem słowiańskości, dla których „wszystko jest możliwe” - co z kolei jest szczególnie ważne w kontekście całej historii. 

„Czarny bóg” to proza niezwykle świadoma jak na debiut literacki. Wroński podjął się arcytrudnego zadania, bowiem musiał pilnować nie tylko realiów historycznych, ale i udźwignąć na swoich barkach mnogość wątków. Udało mu się przy tym stworzyć prawdziwy miszmasz gatunkowy, jaki rzadko pojawia się na polskim rynku. Jego pierwsza książka, czasami bywa rasowym kryminałem, pełnym niedopowiedzeń, czasami wręcz książką fantasy, po to aby w odpowiednich momentach przypomnieć również o historii naszego narodu, odradzającego się po czasach wojny. Bywają momenty, kiedy autor nieco gubi się w zawiłościach fabularnych jakie sam sobie narzucił, ale mimo wszystko jego debiut to książka na którą warto zwrócić uwagę. Książka, która jest powiewem świeżości na polskim rynku. Dowodem na to, że polscy autorzy potrafią tworzyć literaturę gatunkową w starym, klasycznym stylu. 


W kontekście „Czarnego boga”, warto wspomnieć również o dwóch sprawach: intrygująca grafika ze strony tytułowej jest autorstwa samego Wrońskiego, który co więcej pracuje również nad ścieżką dźwiękową, która będzie ilustrowała książkę. Mając na uwadze te fakty, możemy mieć pewność, że mamy do czynienia z prawdziwym multiartystą, który w przyszłości zaskoczy nas jeszcze nie raz!

0 komentarze:

Prześlij komentarz