niedziela, 10 lutego 2013

The Haunting in Connecticut 2: Ghosts of Georgia (Udręczeni 2) - Recenzja

W 2009 roku dostaliśmy całkiem niezłych "Udręczonych" - niby to prawdziwą historię matki, jej syna i duchów. Przyznaje że przy tamtej wizycie w kinie nawet się bałem i film zapamiętałem jako całkiem niezły. Uwielbiam historię o nawiedzonych domach i dla mnie "Udręczeni" stoją w czołówce tuż obok "Naznaczonego" i "Amityville".

The Haunting in Connecticut 2: Ghost of Georgia dostajemy dopiero po 4 latach i znów jest to niby prawdziwa historia, nawet okraszona odpowiednimi zdjęciami przy napisach końcowych. Jednak coś nie zagrało.

Jest jak zawsze - rodzina wprowadza się do nowego domu. Dom okazuje się być położony na "stacji" czyli miejscu spotkań niewolników którzy starali się uciec do nowego świata. Oczywiście po brzydkich okolicznościach i samosądzie - w okolicy kręci się wiele duchów.

Z jedynką film nie ma nic wspólnego i przez chwilę zastanawiałem się czemu nosi taką a nie inną nazwę. Jednak powód jest prosty - jest słaby i trzeba go jakoś sprzedać. Sceny wspomnień czy wizji głównych bohaterów (aż trójki - dwóch sióstr i córki jednej z nich) są zrobione niedbale i zbyt przyjemnie jak na horror. Brak tu brudu, czegoś co chociaż przez chwilę wywołuje ciarki. Filmowcy wpadają więc tutaj we własną pułapkę - chcą sprzedać mierny film pod marką niezłego filmu, ale przez to jest oceniany jako sequel - czyli z miernego robi się zły.

Historia nie powala, gra aktorska także. Wszystko wydaje się tutaj naciągane i wymyślone trochę na siłę.
Nawet same duchy nie mają straszyć tylko pokazywać drogę do miejsca swojej śmierci. Co z tego że przemykają cienie i włącza się straszna muzyczka - gdy po chwili okazuje się że to duch pulchnej murzynki sprzed 200 lat i w dodatku urządza sobie pogawędkę z 9 letnią córką głównych bohaterów. Dodatkowo po takiej rozmowie dziecko idzie nocą za duchem do lasu wabione lalką. No żenada.

W sumie nie wiedzieć czemu, bo w historiach o nawiedzonych domach zwykle tego nie ma - jest tutaj główny zły potwór o wyglądzie tego ze Smakosza który nie wiadomo czym jest, po co jest i czego chce.. Za to nie ma nawiedzonego domu. W sensie co z tego że jest nawiedzony, gdy maks co to nawiedzenie wyciąga to migotanie świateł?

Film pewnie nie wejdzie do naszych kin i nikogo to nie powinno dziwić. Do zdobycia na VOD, iTunes czy innych platformach. Ale lepiej obejrzeć jedynkę. Dwa razy.

P.G

0 komentarze:

Prześlij komentarz