środa, 24 czerwca 2015

Wywiad z Krzysztofem Wrońskim - autorem książki "Czarny Bóg"

1. Czarny Bóg to książka wręcz przepełniona detalami z historii Polski. Jak wyglądały więc przygotowania do pracy i zbieranie informacji?

Przygotowania do pracy nad „Czarnym bogiem” zaczęły się dosyć dawno, co ciekawe zanim jeszcze pojawiła się myśl o stworzeniu samej powieści. Mocno zadziałały na moją wyobraźnię wspomnienia dziadka, który będąc dzieckiem należał do jednych z pierwszych polskich osadników w Smołdzinie, miejscu akcji książki. W trakcie spacerów był w stanie opowiedzieć historię o niemal każdym mijanym gospodarstwie i ich mieszkańcach sprzed kilkudziesięciu lat. W ten sposób dziwny, zawieszony świat, w którym przez krótki czas współżyli Niemcy wraz z nowoprzybyłymi Polakami i Ukraińcami, wracał w mojej głowie do życia. Potem sam zacząłem drążyć historię Smołdzina – na strychach, bibliotekach, forach internetowych. W momencie, kiedy kilka-kilkanaście lat później zacząłem tak naprawdę pisać „Czarnego boga”, miałem już w pewien sposób zrekonstruowany zarys Smołdzina Anno Domini 1947. Potem przyszedł czas na bibliotekę. Przewertowałem chyba dziesiątki polsko- i niemieckojęzycznych książek i artykułów o wszystkim, co wiązało się z tematem – od starych, niemieckich podań i legend Pomorza Zachodniego, po raporty milicji obywatelskiej. Materiału było dużo i praktycznie nawet w momencie gdy książka był już na ukończeniu, jeszcze szperałem i poprawiałem szczegóły. Chciałem, żeby tło historyczne było jak najbardziej autentyczne – nadnaturalne wydarzenia jeszcze mocniej w ten sposób kontrastują z prawdziwym aż do bólu realizmem, który sam w sobie też może przecież stanowić źródło  grozy. Ale muszę przyznać, że niektóre szczegóły modyfikowałem na korzyść fabuły. 

2. Jest pan odważny. Taki miszmasz gatunkowy to duża nowość na polskim rynku. Nie bał się Pan, że książka będzie przez to trudniejsza w odbiorze? 

W trakcie pisania nie zastanawiałem się nad tym. Nie planowałem z góry pomieszania gatunków, tak samo jak i nie planowałem całej historii. Kolejne wątki, a wraz z nimi kolejne gatunki, wypływały w sposób naturalny, wraz z rozwojem fabuły. Sam nie wiedziałem w którą stronę pójdzie historia Kellera i finalnie jaki czeka go los. O planowaniu i pisaniu konspektów powieści celnie wypowiedział się Rafał Kosik, który stwierdził, że skoro zna się punkty zwrotne i zakończenie, po co nad tym siedzieć dłużej? Pisanie, jakby na to nie patrzyć, jest próbą stworzenia historii, którą sam pisarz chciałby przeczytać. Jego tak samo, jak i czytelnika, interesuje jak potoczy się dana historia i w jaki sposób zostanie opowiedziana.

3. Proszę powiedzieć jakie trudności czekają na debiutującego pisarza w Polsce? Z czym musi się zmierzyć? 

Zdaje mi się, że poważnym problem jest przesycenie rynku, które jest chyba dzisiaj w dziedzinie kultury powszechne. Wydanie książki (czy płyty, co mogę potwierdzić jako muzyk) nie jest już takim wyzwaniem jak kiedyś, problem pojawia się, gdy książka ma się przebić. Jeżeli promocja kuleje, jest duża szansa, że przejdzie niezauważona albo dotrze tylko do niewielkiego grona czytelników. Tak więc poza promocją ze strony wydawnictwa, należy też samemu działać, musi to iść wielokanałowo. W przypadku „Czarnego boga” sam zaprojektowałem grafikę okładki, poza tym dopracowuję jeszcze ścieżkę dźwiękową (póki co udostępnione są dwa utwory). 

W moim wypadku znaczną trudnością było też to, że jestem zupełnie nieznany jako pisarz. Przed wydaniem „Czarnego boga” dwa opowiadania pojawiły się na łamach QFantu, a kiedy skupiłem się na książce, trudno mi było opuszczać tamten świat, przestawiać się na inny i tworzyć jakąś krótką formę. 

Jest jeszcze kwestia szufladkowania. Czytuję opinię na temat swojej książki i widziałem, że debiutujący pisarz mówiący o nawiązaniu do weird fiction budzi początkowe obawy. Podejrzewam, że spodziewano się kolejnej imitacji lovecraftowskich mitów Cthulhu – powieść pełna macek, złowrogich kultystów pokrzykujących na szczycie Rowokołu „Ia! Ia! Cthulhu fhtagn!”, a wszystko to opisywane za pomocą powtarzalnego przymiotnika „bluźnierczy”. 


4. Miał Pan jakieś książkowe inspiracje przy pracy nad swoją pierwszą książką?

Nie jestem pewien, czy były jakieś bezpośrednie inspiracje książkowe. Wpływ na pisanie „Czarnego boga” miały bez wątpienia klimaty weird fiction – nie będę ukrywał, że Lovecraft był tu bardzo ważny, ale poza nim wymienić mogę też starsze, dziewiętnastowieczne opowiadania z pogranicza grozy i fantastyki zgromadzone w zbiorze „Czarny Pająk. Opowieści niesamowite z literatury niemieckojęzycznej”. W jakiś sposób inspirował mnie też duch realizmu magicznego spod znaku „Weissera Dawidka” Pawła Huellego. Co istotne, fabuła powieści Huellego została umieszczona w okresie krótko powojennym, co też dawało mi pewien wgląd w funkcjonowanie ówczesnego świata i to, jak inni autorzy próbują go rekonstruować. W kontekście tego istotna była dla mnie także książka Filipa Springera „Miedzianka. Historia Znikania”, opowiadająca w formie fabularyzowanego reportażu fascynujące dzieje nieistniejącego już dzisiaj śląskiego miasteczka. 

5. Jak długo trwała praca nad „Czarnym Bogiem” ?

Kilkukrotnie już mnie pytano, ile czasu spędziłem nad napisaniem „Czarnego boga”, a ja nigdy nie jestem w stanie konkretnie odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli by wyznaczyć jakiś początek, kiedy zarysował się pierwszy fragment (który, jak podejrzewam, nawet się nie ostał w wersji finalnej) to możliwe, że było to dziesięć lat temu. Ale prawda jest taka, że po spisaniu tych skrawków zapomniałem o tym i wróciłem do nich dopiero kilka lat później. Z początku z dużymi przerwami, zaczęła się kształtować historia na nowo. Ile czasu od tego momentu zajęła mi praca nad „Czarnym bogiem”? Może dwa, trzy lata?

6. Pana ulubieni autorzy to? 

Są to w dużej mierze autorzy z półki powieści niesamowitej -  Howard Phillips Lovecraft, Edgar Allan Poe, Franz Kafka, Thomas Ligotti, ale też wspomniany wcześniej Paweł Huelle.

7. Jakie plany na przyszłość? Nowe historie :)?

W najbliższym czasie chciałbym dokończyć pracę nad ścieżką dźwiękową do „Czarnego boga”. Plan był taki, żeby wyszła na wiosnę tego roku nakładem trójmiejskiego wydawnictwa Nasiono Records (z którym jestem związany jako muzyk i grafik), ale z powodu natłoku pracy światło dzienne ujrzały póki co tylko dwa utwory.

Jeszcze na etapie ostatnich poprawek „Czarnego boga” zacząłem też tworzyć zarysy nowej historii, która w tym momencie powoli nabiera konkretnych kształtów. Okolicę Smołdzina opuszczam raczej na dobre, ale pozostaję na Pomorzu Zachodnim, z całą jego magią i kulturowym tyglem. Prawda jest taka, że jako temat do pisania jest to bardzo niedoceniany region. Niesamowite dzieje Pomorza Zachodniego to nie tylko tak, jak to przedstawiłem w „Czarnym bogu” okres przemian po czterdziestym piątym roku. Fascynujące historie sięgają wieków wstecz. Żeby to docenić, najlepiej samemu się tam wybrać, zjechać z głównych dróg i zobaczyć na własne oczy te kilkusetletnie wioski i miasteczka położone pośród pól i lasów. Zdaję sobie sprawę, że mam pewien wyidealizowany ogląd na to wszystko, ale nie poradzę na to, duch archeologa, którym jestem z wykształcenia, wciąż jest silny. Widok leżącej na uboczu starej, szachulcowej chaty, ukryte w zdziczałym parku ruiny dworu, czy też niepozorne kamieniczki małych miast i miasteczek działają na mnie jak magnes. Te miejsca same przemawiają i same opowiadają swoją historię, mniej lub bardziej niesamowitą. Ja ją po prostu spisuję.

0 komentarze:

Prześlij komentarz