piątek, 19 lipca 2013

Silent Lake (2013) - recenzja


Polski horror? Czy jest w ogóle sens mieszania tych dwóch słów? Okazuje się że tak, wczoraj w Chwila
Klub dzięki uprzejmości reżysera Mariusza Kuczewskiego mieliśmy przyjemność zobaczyć film Silent Lake czyli właśnie film grozy z krwi i kości.

Silent Lake skupia się na legendzie o Galindzie (cała legenda na końcu recenzji) i tak mamy jezioro na Mazurach (okolice Giżycka), trójkę bohaterów i dziewczynkę jak z The Ring.

Najważniejsze: Film został nakręcony całkowicie świadomie. Odniesień do innych produkcji są w nim całe setki: Nóż w wodzie, Dziecko Rossemary, REC, Blair Witch, Paranormal Activity - wymieniać można w kółko. Widzowie oglądający z nami ten film zauważyli nawet nazwę łodzi na której płyną bohaterowie i połączyli ją z realną zbrodnią! Jest tego cała masa.

Drugie najważniejsze: Film jest po angielsku i w ten sposób jest wiarygodniejszy. Z jednej strony dzieje się całkowicie w Polsce, ale opowiada o Anglikach na wycieczce. Jest poważniej, mniej śmiesznie - dobrze. Polski język w horrorach zwykle okazywał się przeszkodą i soczyście rzucona "kurwa" bardziej śmieszyła i rozkojarzała niż budowała napięcie.

Aktorsko całość wypada świetnie - trzy główne postacie są dobrze zagrane i wiarygodne. Widać że jeden z bohaterów jest Polakiem, słychać to w jego akcencie i składni zdań. Reżyser idealnie uwypuklił wymowę rodowitego anglika i polaka. Wyszło świetnie.

Muzycznie film jest mistrzostwem świata. Najważniejsze sceny otula kobiecy, przejmujący i piękny śpiew. Idealnie oddany dzięki tym dźwiękom jest senny klimat jeziora. Jak na krajowy film nie zawodzi też ogólne nagłośnienie - Silent Lake to jeden z nielicznych przykładów gdzie słychać dialogi. Niestety nasze kino ma "atomowe" wybuchy, ale aktorzy seplenią pod nosami - tutaj świetnie wszystko słychać i nie ma się o co przyczepić, w scenach "Akcji" nie trzeba ściszasz i nie trzeba pogłaśniać na dialogi.

Historia jest ciekawa i opowiedziana jako "kamera z ręki" czyli "znalezione taśmy". W sumie na pochwałę zasługuje fakt że nie trzęsie za mocno i nie boli głowa od oglądania :) Nie jest niestety strasznie, po prostu do obejrzenia. Reżyser natomiast powiedział że SL to nie horror a "Film Grozy" - jakkolwiek to rozumieć, może właśnie w tym coś jest.

Generalnie nie można do niczego większego się przyczepić, zgromadzona Warszawska publiczność biła brawa. Mamy tutaj czysto do czynienia z filmem o poziom wyżej niż wszystko co mieliśmy w rodzimym kinie do tej pory. Jednak Polaka trudno zadowolić i albo obraz pokochasz - albo wyszydzisz.

Nam udało się pokochać.

8/10

(Film szuka dystrybutora telewizyjnego/kinowego, jeśli ktoś coś wie, niech się zgłasza na horroryfb@gmail.com)

Legenda:

Na Wyspie Miłości (jezioro Niegocin) mieszkał zamożny rybak z żoną. Mieli dwanaście pracowitych i urodziwych córek. Gdy urodziła się trzynasta córka - najpiękniejsza ze wszystkich - rodzice postanowili, że ona koniecznie musi pozostać na wyspie i przejąć ich majątek. Okazało się, że dziewczyna zakochała się w chłopcu z lądu i podobnie jak siostry chciała po wyjściu za mąż opuścić wyspę. Zrozpaczony ojciec szukał pomocy u czarownicy.

Galinda, bo tak miała na imię córka rybaka, spotykała się z ukochanym zawsze o tej samem porze, w tym samym miejscu - w zacisznym zakątku nad brzegiem jeziora. Pewnego dnia czarownica wyprzedziła Galindę i zjawiła się pierwsza na miejscu spotkania. Upodobniła się do córki rybaka. Zakochany chłopiec nie przyglądając się jej szczególnie, zapragnął ją objąć, przytulić i pocałować. Dotknąwszy ją, natychmiast przemienił się w żabę.

Galinda przyszła na spotkanie. Długo czekała, ukochany nie pojawił się, więc znużona postanowiła wykąpać się w jeziorze. Dopływając do brzegu usłyszała gromadny rechot żab. Jedna z nich rechotała szczególnie głośno tkliwym głosem, podnosząc głowę w jej stronę. Zaintrygowana Galindia wzięła ją w swe dłonie i z przerażeniem rozpoznała w jej oczach czułe spojrzenie swego ukochanego. Wstrząśnięta tym odkryciem, zastygła w bezruchu i do dziś tak trwa, trzymając ukochanego, pod postacią żaby, w swych dłoniach.


Obecnie w Giżycku podziwiać możemy fontannę z rzeźbą Galindy trzymającej w dłoniach żabkę.

1 komentarze:

  1. Po takiej recenzji jeszcze mocniej napaliłem się na ten film (Bo dobry polski film grozy to rzecz, którą absolutnie nie pogardzę)i aż żałuję, że nie byłem na premierze. Pozostaje więc mi tylko nadzieja, że jeszcze będę miał możliwość to dzieło zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń