sobota, 16 sierpnia 2014

John Grisham - "Ułaskawienie"

     Zapowiedziałem pojawienie się tej recenzji jakiś czas temu, jednak przyznaję, strasznie opornie zabierało mi się do książki. Nie żeby była nudna - wciągająca jak diabli, porywająca akcja, masa intryg, polityki, nowych technologii, zaskakujących zwrotów akcji - po prostu brać i czytać, zakochać się można. Jednakże przyznaję, miałem tak zawsze przy książkach Grishama - diabelnie ciężko mi przebrnąć przez początek, a jak już to zrobię - przeczytać więcej niż 100 stron "ciągiem". No, ale do rzeczy, bo opisywać jest co.
     Tytułowe ułaskawienie pojawia się już na pierwszych stronach powieści, kiedy to kończący kadencję prezydent musi zastanowić się, których gości najlepiej wypuścić z więzienia w celu "okazania dobrej woli", a których totalnie olać. Oczywiście pojawiają się tutaj również opcje przekupstwa, ale nie ma to zbytniego wpływu na całą fabułę. Z wszystkich pozycji które otrzymał - jedna była wsparta przez szczególny nacisk ze strony CIA. To właśnie nasz tytułowy Joel Backman, były prawnik, zamieszany w afery z satelitami, szpiegowskim oprogramowaniem itp - wychodzi na wolność.
     Cała fabuła zasadniczo opiera się na ucieczce Joela przed... wszystkim. No, inaczej tego nie określę. Najpierw ucieka z kraju w bezpieczne miejsce, bo ma być rzekomo celem wielu osób. No, w sumie po zwolnieniu go na 14 lat przed czasem z więzienia wcale mnie to nie dziwi. Zostaje ulokowany we Włoszech, założenie jest proste - uczy się języka, wtapia się w tłum i tyle, zaczyna nowe życie. Oczywiście, to tylko historia pierwszoplanowa, co się dzieje za kulisami - dowiecie się podczas lektury. Niemniej jednak, czytając tą świetną (tak, jest świetna, mimo że ciężko się przechodzi przez początek) książkę, muszę stwierdzić jedno - spisek goni spisek, intryga goni intrygę. Jest dobrze, to lektura przy której zdecydowanie trzeba pomyśleć. A całość dodatkowo wzbogacona została "szybkim kursem językowym", gdyż uczymy się języka i części słówek/zwrotów razem z naszym bohaterem, pobierającym lekcje. A, i nawet miejsce na romans się znalazło!
     Książkę polecam każdemu fanowi kryminałów, sensacji, ogólnie dzieł przy których trzeba trochę wysilić mózgownicę. Jest fajna, jest dobra, jest wielu ciekawych bohaterów, no i oczywiście fabuła - wciąga jak nic. Niby nic szczególnego, kolejna powieść szpiegowska na rynku - ale ta spodobała mi się bardzo. Oczywiście problemem jest wymieniony wcześniej początek, strasznie dużo danych, czyta się to praktycznie tak jak serię "Gra o Tron", lub innymi słowami - jak książkę telefoniczną. No, ale jak już człowiek przez to przebrnie - cud miód maliny. Mam lekką nadzieję na jakąś kolejną część, gdyż dalej pozostało kilka niewyjaśnionych wątków, jednak zobaczymy co z tego wyjdzie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz