piątek, 28 lutego 2014

Badacz Potworów - recenzja

„…jak za sprawą naszego wroga, którym jest lęk, to, co niemożliwe, staje się możliwe, a rzeczy sprzeczne z rozumem zdają się z nim zgodne.”


Ludzie nie wierzą w potwory zwłaszcza dziś, jednak historie o nich przyciągają nie jedne ciekawskie ucho, pobudzając wyobraźnię odbiorcy. Czy, aby choć raz nie baliście się, nawet jako dzieci potworów wychodzących spod łóżka, zza okna czy szafy?! Z drugiej strony nasz rozum zawsze mówi, że to tylko wyobraźnia, bujda napędzana wymyślonymi historiami pokoleń.

Rick Yancey znakomity amerykański pisarz, którego twórczość została przełożona na kilkadziesiąt języków, stara się odpowiedzieć nam na pytania dotyczące istnienia potworów za pomocą pierwszego tomu serii „Monstrumolog” .

„Badacz potworów” przenosi nas do XIX wiecznego amerykańskiego miasteczka, gdzie poznajemy historię mistrza oraz jego ucznia, których losy splotło samo życie.
Książka zaczyna się prologiem, który przenosi nas do 2007r., gdzie Narrator otrzymuję od dyrekcji placówki zwij zapisków w formie pamiętników, należących do nie żyjącego już Willa Henry’ego. Mężczyzna przed śmiercią upierał się, że narodził się w roku 1876. Z początku Narrator podchodzi dość obojętnie do owej lektury, jednakże w końcu przysiada do niej przenosząc nas – czytelników do XIX wieku oraz historii mrożącej czasem krew w żyłach.

Wróćmy się na chwilkę do naszych bohaterów. Młody, bo zaledwie dwunastoletni Will Henry trafia pod „opiekę” Pellinore’a Warthropa, doktora ( monstumologa). Chłopak chcąc nie chcąc nie ma zbytnio innego wyjścia co do swojego losu, jego rodzice zginęli w pożarze, a ojciec od lat był wierny Warthrop’owi zapewne to sprawiło, że młody stał się nabytkiem spadkowym mistrza. Życie z kimś kto na swój sposób pozbawiony jest uczuć, a jedyne co trzyma go przy życiu to nauka otulona szaleństwem, potworami, nie raz widokiem martwych ludzi, jest niezwykłą próbą oraz wyzwaniem dla nastolatka.

Popatrzył na mnie. A ja gapiłem się na niego. Trupi odór już rozszedł się i zgęstniał w pomieszczeniu, aż piekły mnie od niego oczy i wypełniły się łzami. Doktor wyciągnął oskarżycielski palec w stronę trzymanego przeze mnie w ręce notesu.

- Skup się na swojej pracy, Willu Henry.”




Zwoję, które czyta Narrator rozpoczynają się od momentu, gdy w progi Warthropa przychodzi grabarz Erasmus, mający swoje czarne układy z doktorem. Przynosi on pakunek jaki wykopał na cmentarzu mający cenną, naukową wartość dla mistrza, zawierający coś co zmieni ich życie jakie prowadzili do tej pory.

Czytając owy fragment, możemy sobie wyobrazić szaleńczy wyraz twarzy doktora, odsłaniającego kawałek po kawałku materiał ukazujący dwa splecione ze sobą ciała, jedno należało do zmarłej, młodej kobiety, oczekujące tylko i wyłącznie wiecznego spoczynku, drugie, dwukrotnie większe od niej, jamie ustnej pełnej trójkątnych, ostrych jak sztylety zębów i oczach na ramionach należące do Anthropophagus’a, przylegało do niej niczym kokon. Doktor podejmuję decyzję, o zbadaniu monstrum oraz źródła jego pochodzenia.

Następujące od tego momentu wydarzenia, będą obfitować nie tylko w niebezpieczne przygody naszej dwójki, ukarzą ich prawdziwe osobowości, ale również odkryją tajemnice rodu zamożnego doktora i co najgorsze ściągną niebezpieczeństwo na wszystkich mieszkańców (nie tylko) miasteczka.

„Badacz potworów”, pierwszy tom serii „Monstrumolog” Ricka Yanceya, na pierwszy rzut oka może wydawać się historyjką dla nastolatków, jednakże nie dajcie się zwieść pozorom, bo może Was ominąć niezapomniana przygoda. Kiedy pierwszy raz książka trafiła w moje ręce od razu urzekła mnie jej forma wydania, opisy, rysunki niczym wyrwane z notatnika Willa pobudzają już na wstępie wyobraźnię zanim usiądzie się do czytania lektury.

Książka wypełniona jest dokładnymi, wręcz czasem przerażającymi nawet starszych odbiorców opisami, co jeszcze bardziej nadaje jej tajemniczy i mroczny wydźwięk.
„Zupełnie, jakby dziecko zostało przemielone, a potem z ogromną siłą wyplute we wszystkich kierunkach. Zaledwie kilka cali od prawego buta doktora leżała urwana stopa chłopczyka i tylko tę część jego ciała antropofagi pozostawiły w stanie umożliwiającym anatomiczną identyfikację.”


Makabra to nie wszystko co można wynieść z historii mistrza i jego asystenta, lektura uczy nas cech wewnętrznych człowieka, pokazuję jaki wpływ na to kim stajemy się w przyszłości są nasze relacje z rodzicami, nasz dom rodzinny, to czego uczymy się i zapamiętujemy na całe nasze życie, przeplata się tutaj tematyka moralności oraz uczciwości.


Z tego miejsca, chcę podziękować wydawnictwu Jaguar za możliwość zapoznania się z lekturą Ricka Yanceya oraz powiedzieć, że książka jest warta poświęcenia uwagi, bez względu na wiek czy płeć.

0 komentarze:

Prześlij komentarz