Ślepa Plama , Wiktor Noczkin.
Kiedy otrzymałam informację o
możliwości przeczytania egzemplarza pierwszej rosyjskojęzycznej
powieści z uniwersum S.T.A.L.K.E.R Wiktora Noczkina od razu
pomyślałam :”Muszę ją mieć” i wcale się nie pomyliłam,
chociaż jakiś niedosyt pozostał.
Książka zapewne jest znakomitym
kąskiem dla fanów gry „Cień Czarnobyla” (została napisana na
jej fundamencie), oraz dla każdego kto kocha powieść z zakresu
fantastyki przemieszaną z elementami naszego świata i jego
problemami.
Noczkin przenosi nas do krainy, gdzie
jak w życiu codziennym człowiek zmaga się z przeciwnościami losu,
a życie pisze czasem dość paradoksalne scenariusze. Naszymi
głównymi bohaterami są , Stalker zwany Ślepym oraz uczony
Dietrich van de Meer. Losy obu mężczyzn krzyżują się w hotelu
Gwiazda kiedy „Herr Ślepy” zostaje przewodnikiem Ryżego.
Ślepy, nazywanym jest pechowym
stalkerem z racji bycia daltonistą co w Zonie nie jest zbyt
przydatną umiejętnością, jednakże w raz z kolejnymi kartkami
odkrywamy w nim zupełnie innego człowieka, jest to mądry
przewodnik, który jak tylko może unika tarapatów i zaczepek z tzw.
drugiej strony, wie że na utrzymaniu ma rodziców stąd każde
zlecenie jest godne podjęcia.
„Żaden ze mnie fajter, a
tropiciel też niewiele lepszy. Wystalkerzyłem sobie długą
kartotekę właśnie dlatego , że w niebezpieczne awantury się nie
wpieprzam.”
Dietrich van de Meer, zostaje przysłany
z ramienia jednej z tamtejszych sekt o nazwie „Poszukujący
Słowa”,która twierdzi że każda istota w Zonie posiada
pierwiastek boskiej mocy powiązany z psi. Jest on
przeciwstawieństwem swojego druha, Ryży zapewne z racji
nosicielstwa AIDS wykazuje się często lekkomyślnością w
działaniu, szuka przygód i ekscytacji , ponieważ wie, że każdy
jego dzień życia może być ostatnim. Po „drugiej stronie”,
również i on pozostawił rodzinę wie , że nawet jeżeli zginie
np.z rąk bestii jego najbliższym zostanie to wynagrodzone pod
postacią pieniężną, stąd postrzegany jest jako
egoista-materialista.Przyznam się szczerze, że momentami potrafi
nawet czytelnikowi zajść za skórę.
„Poszukujący nieźle płacą,
poza tym daja doskonałe ubezpieczenie, jako że praca w Zonie to
ogromne ryzyko.”
Duet jak każdy inny, na myśl dla
porównania przychodzi mi chociażby Detektyw James Carter i
Inspektror Lee z „Godzin szczytu” , chociaż na pierwszy rzut oka
zalatuję nuta antagonizmu to tak naprawdę, świetnie się dopełnia
w wielu sytuacjach. To samo dotyczy Ślepego oraz Ryżego. Para
wyrusza na misją, która w pewnym momencie schodzi na boczny tor.
Nasi bohaterowie, będą musieli zbadać miejsce w obrębie, którego
w niewyjaśnionych okolicznościach giną stalkerzy, a ich jedynym
źródłem wiedzy jest…stalker z problemami alkoholowymi który
uważa , że miejsce to jest bogate w artefakty…
Im dłużej zagłębiamy się w powieść
tym bardziej nie da się nie zauważyć, że Noczkin dość starannie
przeniósł swoja wyobraźnię oraz znajomość gry na płaszczyznę
otoczenia, w którym umieścił głównych bohaterów. Zona
przedstawiona jest co do najmniejszych elementów, warto zwrócić
uwagę chociażby na opis wpływu anomalii na tamtejszą przyrodę.
Świat Zony nie jest obcy autorowi, raz jest przesycony bujną florą,
aby potem przenieść nas na wyniszczone do samej gleby tereny
otoczone mutantami i pozostałościami po żywych organizmach. Nawet
jeżeli czytelnik nie miał wcześniej styczności z grą, świetnie
odnajdzie się w tamtejszym świecie , a jego wyobraźnia zostanie
pobudzona przez znakomity opis otoczenia , w którym znajdzie się
wraz z bohaterami.
Przyznam się szczerze, że jedyne co
potrafi zirytować to powtarzające się co kilka stron dowcipy o
stalkerze Pietrowie, które są dość kiepskawej wersji , w pewnym
momencie działa to jak przysłowiowe otwarcie lodówki – wiesz
kiedy pojawi się kolejny dowcip, oraz brak dynamiki, który
pociąga za sobą niedosyt napięcia, strachu przewiązanego nicią
adrenaliny.
Osobiście poleciła bym powieść ,
mimo niedociągnięć i czasami monotonności można zatrzymać się
przy owym tytule na dłużej i skusić o jego zawartość. Moja ocena
to 7/10 .
0 komentarze:
Prześlij komentarz