czwartek, 5 września 2013

Ostra Randka 3D - recenzja


Ostra Randka 3D zaskakuje już samym tytułem - informowaliśmy o tym filmie prawie rok temu i nagle bez
dania racji - po prostu sobie wszedł na ekrany. Mieliśmy wielką ochotę iść na Kick Assa 2, ale widząc polski thriller w repertuarze Cinema City wybór był prosty.

Właściwie recenzja powinna wyglądać według prostego szablonu:

"Hahaha haha hahahahahaha haha
haha haha hahahaha
hahaha 2/10"

Jesteśmy jednak odrobinę bardziej profesjonalni niż brukowce i może w wielkim skrócie powiemy co zagrało a co nie.

Mamy tu historie dziewczyny nie szanowanej przez chłopaka, której dorzucili pigułkę gwałtu i wycięto nerkę. - jest to o tyle zabawne, że po opisie dystrybutora byłem prawie pewien że chodzi raczej o prostytucje.

Aktorsko jest tak, że główna Pani ma w sobie coś brzydkiego, co sprawia że nie pamiętamy jej twarzy, ale są cycki i sceny pod prysznicem - więc idzie jej to wybaczyć. Paweł Wilczak (uwielbiam za Kasię i Tomka czy Sforę) wygląda i gra natomiast jakby w jego związku był kryzys i zbierał kasę na alimenty dla Joanny Brodzik. Ja rozumiem, że bliźniaki są drogie w utrzymaniu - ale poziom jego roli, zaangażowania i zmęczenia - przekracza wszelkie granice. Nie lepiej już zagrać w reklamie? Całe otoczenie "aktorskie" to świeżaki tak irytujący jak tylko można. Polsat robi lepiej swoje Dlaczego Ja.

Technicznie - nic nie wiem o efekcie 3D ponieważ nie znoszę tego dodatku i nie widziałem tej wersji. Natomiast nie było tam sceny która wyglądałaby na 3D. Film jest ciemny, sztuczny - dla przykładu świt lub noc to tak naprawdę dzień, tylko że pokryty ciemnym filtrem. Cały obraz wygląda jak kręcony iPhone'm - bez żartu, doświadczyłem realnych pikseli na obrazie, w dodatku był jakoś sztucznie powiększony. Przecięcia np. przy utracie przytomności przez kogoś to czerwony ekran z pikselami, zupełnie jakby nałożyć plik Painta cały w czerwieni. Aż wypalało oczy. Nie rozumiem też dlaczego samochody tak piszczą co scenę, może nie zmieniali biegów? Autor poszedł nowym trendem i wziął do roboty jakiś zagraniczny zespół, którego nazwa pojawiała się kilka razy w napisach. Ale wydawało mi się, że zagrał raz i nic więcej. Film mimo informacji na filmwebie nie ma 1h40, a coś około 1h10 - nie bójcie się jednak że to za krótko, ponieważ film nudzi tak, że bilet zwróci się jak za 2h seans.

W filmie mamy krew, właściwie dużo krwi. Szkoda tylko że jest albo za czerwona i leje się jak woda, albo wygląda jak sok z jagód. Nie uniknęliśmy również idiotyzmów pokroju młodej dziewczyny zszywającej własnej rany po wyciętej nerce za pomocą biurowego zszywacza. Gdy w końcowej scenie dowiadujemy się, że wbiła sobie zszywki w ciało ponad 40 razy, walimy się czoło ze staropolskim "o k...". Takich smaczków jest więcej, chowanie się pod łóżkiem, czy walka z przestępcami - ale brak siły by wyjść na otwarty korytaż hotelu. Generalnie każda postać jest mistrzem złych decyzji. Rozwala również zakończenie, którego ni w ząb nie rozumiem.

Jeszcze większym szokiem było to że na seansie siedziały ze mną osoby starsze. Nie wiem czy im się podobało nie pytałem.

Ocena 2/10 za ogólność, nie daję jedynek tylko dlatego że film nakręcił ktoś bez talentu. Poziom Kac Wawy to to nie jest, po prostu nie opłaca się tego oglądać nawet na YT. Jeśli jednak przymkniesz oko na wiele niedoróbek i nie jesteś zbyt wymagającym widzem - film ma ciekawą konstrukcję i mimo wielu, wielu ułomności jak z taniego reality show - zawsze jest jakimś wyborem.

Horrory kochają Polskie kino, dlatego wybrały ten seans. Niestety tym razem nie wyszło.

0 komentarze:

Prześlij komentarz