Dzięki Cinema City Poland udało nam się obejrzeć nowy "wampiryczny" film - Byzantium. Ogólnie
prywatnie powiem, że nie przepadam za historiami o krwiopijcach, więc jeśli jesteś fanem dodaj jedno oczko do końcowej oceny.
Byzantium unosi się gdzieś pomiędzy Nostalgią Anioła a Pozwól mi wejść. Mamy tutaj raczej do czynienia z dramatem o nieśmiertelności, niźli prawdziwą wampirzą historią.
"Dwie młode kobiety zatrzymują się w małym miasteczku, skrywają wielki i mroczny sekret, który zmusza je do przelewania sporej ilości krwi".
Film dzieje się na płaszczyźnie dwóch osi czasu - dzisiejszej oraz 1800 roku. Co w nim mamy?
Mamy dwie kobiety - starsza świetnie zagrana przez Gemmę Arterton którą mogliśmy podziwiać np. w Hansel i Grenet, oraz młodsza właśnie ze wspomnianej Nostalgii Anioła albo Intruza - Saoirse Ronan. O ile ta pierwsza pokazuje świat nieśmiertelnych jako niesprawiedliwy, zły i pusty (nie jest bogata, musi się prostytuować), tak druga kobieta: Saoirse gra postać kompletnie nietrafioną - psującą obraz właściwie wszystkiego, dodatkowo spłaszczając opowieść dla właściwie nie wiadomo kogo - nie ma tutaj wątku miłosnego który jakoś mocno poruszy nastoletnie dziewczyny, nie ma też tutaj prawdziwej dawki okrucieństwa i przemocy która poruszy starszych fanów.
Mamy tutaj wampiry - ale należy na nie przymknąć oko ponieważ nie mają zębów. Lepiej używać sformułowań jakich życzą sobie autorzy filmu "nieśmiertelni, kupujący czas krwią". Więc owszem, jest picie krwi, ale nie zębami a kciukiem. Otóż każda nieśmiertelna postać w tym filmie jest w stanie wychodować sobie pazur idealny do przecięcia tętnic. Słabo? Do całej historii nawet pasuje.
Mamy tutaj muzykę - świetną, albo fortepianowe utwory, albo głębokie arie operowe. Dodając to do naprawdę pięknych nocnych ujęć (wesołe miasteczko) tworzy się bardzo uroczy obraz miasta, pięknie skontrastowany z tragedią bohaterek.
Wreszcie mamy tutaj retrospekcję ze wspomnianego ok. 1800 roku która zamienia ten obraz w film kostiumowy pokroju Nędzników. I robi to wspaniale, nie jestem fanem tego typu kina - ale wstawki ani przez moment nie nudziły.
Mamy tutaj też kilka trupów, wyssanych, spalonych czy zdekapitowanych.
Nie mamy tu jednak grozy - ale nie na to chyba się nastawiamy wiedząc, że reżyserem jest człowiek od "Wywiadu z wampirem". Nastawić się musimy na opowieść, czasem bzdurną (skoro nie muszą jeść, po co główna bohaterka zdobywa poprzez prostytucje pieniądze?), czasem głęboką i smutną (staruszek z początku filmu).
Nie mamy tutaj też znanych aktorów, a Ci którzy dostali rolę, zwłaszcza Caleb Landry Jones w roli Franka - bardziej denerwują niż starają się z widzem zaprzyjaźnić.
Nastawcie się na zabójczo seksowną Gemmę Arterton i jej piersi wylewające się ze stanika w prawie każdej scenie, nastawcie się na podróż przez 200 lat cierpienia i na lekki zawód - jeśli jesteście nastoletnią dziewczyną: że miłość w tym filmie jest słaba i nieciekawa, a jeśli jesteście dużym chłopcem: że nie jest to prawdziwy horror.
Generalnie jeśli Pozwól mi wejść i Nostalgia Anioła Ci się podobały - pokochasz Byzantium. Jeśli nie interesuje Cię powolna narracja oczami głównej postaci - spokojnie idź do kina na Obecność, czy wchodzący właśnie Sklep dla Samobójców.
Ocena za jakość filmu jako takiego 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz