wtorek, 16 kwietnia 2013

Straszny Film 5 (2013) - recenzja


Pokaz prasowy Strasznego Filmu 5 - dał mi mocno do myślenia. Większość recenzentów która się na nim
pojawiła to ludzie siwi, wiekowi, poważni - w większości sporo po 60-tce. Przyznam że zdziwiłem się "kogo" redakcje wysyłają na tego typu imprezy. Mimo to sytuacja pozwala mi trzeźwo spojrzeć na sam film i napisać uczciwą recenzję.

Na początek najważniejsze: Najnowsza odsłona kultowej parodii w głównej fabule parodiuje "Mamę" oraz "Paranormal Activity 3". Równie ważne są "Czarny Łabędź" oraz "Geneza Planety Małp". Warto jednak wiedzieć jak wyglądało również "Martwe Zło", "Incepcja" oraz o czym jest "50 twarzy Graya".

Gdy Charlie Sheen umiera, jego brat musi zająć się trójką jego zaginionych na kilka lat dzieci. Niestety w ślad za nimi idzie demon z "domku w środku lasu" - "Mama". Zaczynają się paranormalne kłopoty.

Teraz odniosę się do początku recenzji. Ludzie starsi będący na sali, mimo że wychowali się na slapstickowych parodiach Zuckera - nie chrząknęli nawet raz podczas całej projekcji. Wszyscy poniżej 40 zaśmiewali się prawie do zaduszenia. Więc recenzję kieruję do młodych i tak trzeba ją odbierać.

Straszny Film 5 jest najlepszą częścią od lat. Jeśli nadal bawią Cię gry słowne, przypadkowe cycki czy obrywanie patelnią w twarz - z całą pewnością jest to film dla Ciebie. W zalewie podobnych do siebie parodii, które ostatnio wychodzą w USA - mamy przyjemność oglądać najlepsze widowisko tego typu.

Większość żartów jest smaczna i ściśle powiązana z parodiowanymi filmami, dlatego potrzebna jest odpowiednia filmowa wiedza. Niektóre filmy są wyśmiewane scena w scene by później przeistoczyć się w prawdziwą burzę śmiechu. Jest naprawdę zabawnie i przysięgam że nie ma tam 30 sekund które nudzą. Film jest tak pełen akcji i tempa że człowiek nie mógł nawet wyjść do łazienki.

Wiele osób od początku płakało, że Anna Faris zrezygnowała z udziału w filmie, a główna rola przypadła gwieździe Disneya Ashley Tisdale. Okazuje się, że nie miało to żadnego wpływu na odbiór serii - wprost przeciwnie. Straszny Film 5 dzięki parodiowaniu "Mamy", zdaje się być osobną i niepowiązaną częścią serii, więc rola Tisdale jest pasująca i uzasadniona. Dodatkowo radzi sobie świetnie, a jej głupie miny bywają nawet lepsze niż kompletnie sztywnej i wypalonej Faris.

Trochę boli natomiast to, że w zwiastunie jest sporo pominiętych scen, które nie znalazły się nawet w napisach końcowych. Muszę przyznać, że jest to zadziwiające, ale z całą pewnością pojawią się na DVD. Zresztą w wywiadzie D. Zucker (reżyser), stwierdził że uwielbia pokazy testowe swoich komedii, ponieważ głosy ludzi naprowadzają go jak zrobić film śmieszniejszy - więc jego filmy ciągle ewoluują.

Z minusów warto również wspomnieć, że niektóre sceny (na szczęście jest ich mało), biją straszną taniością. W scenach z niemowlakiem tak bardzo widać że to lalka z pierwszej lepszej stacji benzynowej - że aż boli. To niedopuszczalne jeśli mówimy o tak dużym filmie z tak wielkim budżetem. Początek jest też przesycony "kamerą z ręki" która mocno szarpie, na szczęście im dalej tym lepiej, a prowadzenie filmu się uspokaja.

Straszny Film 5 został legendą zanim jeszcze został nakręcony. Podobno był wyświetlany na pogrzebie Leslie Nielsena, podobno był już gotowy w 2008 roku. Wszystko to jednak bujda, ale nie zmienia to faktu że po słabszej trójce i czwórce - opłacało się czekać aż 7 lat.

Ostatnia i najlepsza część czteroczęściowej trylogii - faktycznie zdaje się być najlepsza. Jeśli nadal śmieszy Cię kompletnie debilne zachowanie głównych bohaterów, a gdy widzisz skórkę od banana na ziemi to czekasz aż ktoś wywinie orła - film jest dla Ciebie. Jeśli jednak nad Twoją głową wisi tajemnicza chmura burzowa - możesz sobie darować.

Premiera 19 kwietnia, warto wybrać się do kina.

P.G

0 komentarze:

Prześlij komentarz