wtorek, 8 maja 2012

One wygrały!


Konkurs zgiń w książce zakończony! Dostaliśmy naprawdę dużo świetnych tekstów i rysunków, ale niestety nie wszyscy mogli wygrać.

Przedstawiamy trzy najlepsze prace, których autorzy zostaną zabici w nowej książce Magdaleny Kałużyńskiej - Alvethor.

Wszystkim dziękujemy za udział, a zwycięzcom gratulujemy!

Maciej Sobczyk:

Wiszący na ścianie zegar powolutku zbierał swe siły do wybicia północy. W ogarniętym lekkim blaskiem przygasającego ognia salonie, tuż przed radośnie tańczącymi walca iskrami stał niezwykle stary, ale i majestatycznie wyglądający fotel. Siedział w nim mężczyzna nie wyglądający na więcej jak czterdzieści lat. Gdyby było chociaż odrobinę jaśniej, bez problemu można by stwierdzić, że jego nienagannie uczesane włosy są koloru hebanu, a na policzku widać jeszcze świeży ślad łzy. Można by bez problemu zauważyć, że na jego twarzy niczym pochłonięte walką ying i yang malują się smutek i radość. Było na to jednak zbyt ciemno, a ostatnie płomienie w kominku ledwo pozwalały dokładnie przyjrzeć się jego sylwetce. Czarny, we włoskim stylu, skrojony na miarę garnitur, biała koszula i czarny, lekko poluźniony krawat. "Tak, teraz już wiem, że to nie było tylko przeczucie. To zabawne, że w takiej chwili, świadomość tego, że naprawdę przewidziałem własną śmierć, sprawia, że na mych ustach pojawia się uśmiech. Prawdopodobnie ostatni uśmiech w mym życiu." - pomyślał, jednocześnie powoli sącząc szkocką ze szklanki. Przyjemne ciepło rozlewało się po całym jego ciele z każdym łykiem.

Nagle, spośród mroku wyłonił się cień, na co stara podłoga zaskrzypiała, jakby szlochając nad tym co miało się wydarzyć. Z każdą chwilą i każdym krokiem czarna plama nabierała coraz to wyraźniejszych kształtów. Gdy była już metr za mężczyzną zatrzymała się i ostentacyjnie wypuściła powietrze z płuc. "Ach, oczekiwałem ciebie." - drżącym głosem zaczął mężczyzna - "Spodziewałem się. Nic nie powiesz? Wolisz milczeć? Niechaj i tak będzie. Mam tylko jedno pytanie, czy mogę spojrzeć ci w oczy?" Jednak gdy odpowiedziała mu tylko cisza, dopił resztkę ze szklanki po czym zamknął oczy i usłyszał krótkie westchnięcie. Osoba stojąca za nim poruszyła się powoli, gdzieś w mroku błysnęła stal po czym tuż obok lewego barku wyrosła mu rękojeść. Chirurgicznie precyzyjny cios. Praktycznie bezboleśnie. Cisza. Smutek. Ciepło czy zimno? Uśmiech.

Olivia Hyska:

Ocknęła się.
Momentalnie wciągnęła haust stęchłego , wilgotnego powietrza. Mrugające nieregularnie mdłe światło fluorescencyjnej żarówki drażniło każdy jej nerw wzrokowy. Przymrużając oczy poderwała swoje ciało i usiadła.W tle usłyszała jakby krzyki czyjegoś cierpienia. Pomieszczenie, w którym się znajdowała było w opłakanym stanie i nie znajdowało się w nim nic poza łóżkiem i wydającą ostatnie tchnienie żarówką.
Nie wiedziała gdzie jest, jak się tu znalazła ani co się z nią dalej stanie. Odczuwała olbrzymią pustkę ,która rozsadzała jej skronie.

Spostrzegła ciemny krztałt w roku pokoju. Zsunęła się z łóżka i powolnym krokiem zbliżyła się do niepokojącego zarysu. Dopiero wtedy uświadomiła sobie ,że jest ubrana w coś przypominającego fartuch.
Przesunęła dłonią po ciemnym zarysie na ścianie. Były to drzwi ale niestety nie dało się ich otworzyć .To właśnie zza tych drzwi dobiegały, teraz wyraźniejsze, krzyki i jęki agonalne. Przerażona osunęła się na ziemię kiedy nagle na fakturze obślizgłej, morkrej podłogi ujrzała kartkę . Sięgnęła po nią przy okazji zanurzając rękę w jakiejś maziowatej substancji ,która później okaząła się krwią. W słabym świetle odczytała napis : "ŚMIERĆ JEST ROZWIĄZANIEM"

Co to oznaczało? Przecież nawet,jeżeli chodziło o jej śmierć, nie było w pokoju nic czym mogłaby się zabić. Jej przyśpieszonemu biciu serca i szybkości przeplatających się myśli, wtórowało harczenie zza drzwi.
Nagle w suficie z przeciągłym zgrzytnięciem, rozwarł się właz ,przez który na środek pokoju wyleciało pokiereszowane, na wpół zjedzone ciało ludzkie.

Z trudem powstrzymała odruch wymiotny.

,,Śmierć jest rozwiązaniem....śmierć jest rozwiązaniem.."- powtarzała w duchu słowa z kartki. Może to wcale nie chodziło o jej śmierć? W tym momencie z włazu wyfrunęła następna kartka.,,ROZWIĄZANIA SZUKAJ WE WNĘTRZU". Spojrzała w zastygłe, martwe oczy ciała = i wzdrygnęła się. Domyślała się co będzie musiała zrobić. Wzięła głęboki oddech, powstrzymując zawartość rzołądka przed wypłynięciem i pochylając się nad ciałem , jednym, szybkim gestem wbiła rękę w zwłoki. Nagle poczuła przeszywający ból, a z jej brzucha trysnęła krew plamiąc wszystko dokoła. Zorientowała się wtedy ,że wszystko co będzie robiła ciału , będzie robiła również sobie. Poszerzając ranę u trupa krzyczała z bólu, łamiąc mu żebra - łamała także sobie , wyrwane kawały mięsa odpadały jej w tym samym czasie. Powoli się wykrwawiała. Tonęła we włąsnej krwi, lecz w końcu gmerając w wnętrznosciach natrafiła na coś twardego. Resztkami sił wyrwała to z klatki piersiowej trupa. W półmroku dojrzała krztałt trzymanego przedmiotu . To była klamka. Powoli zaczynało jej ciemnieć przed oczami ale resztkami sił doczołgała się do drzwi. Rozsadzała ją duma i uczucie tryumfu ,które tłumiły w niej choć trochę ból. Nadzieja na uwolnienie była większa niż myśl o śmierci. Zakrwawioną i trzęsącą się ręką wpasowała klamkę w otwór na drzwiach i z drżącym sercem nacisnęła ją . Oslepił ją blask dobywający się z pokoju i naraz poczuła jak powala ją na ziemię tłum wygłodniałych, psychicznych i wydających przerażające dźwięki postaci. Czuła jeszcze jak rozrywają jej ciało i miażdżą kości. Zanim wydłubały jej oczy zdążyła tylko spojrzeć raz na ścianę w sąsiednim pokoju , na którym widniał napis: ,, TAK JAK BYŁO NAPISANE ,,ROZWIĄZANIEM JEST ŚMIERĆ". Wydała ostatni,krótki wydech. Postacie momentalnie odstąpiły od jej ciała. W podłodze otworzył się właz ,przez który jej zwłoki spadły do pomieszczenia niżej...

Karolina Płachecka:

Znaleziono ciało 24 letniej kobiety.

Karolina P. została brutalnie zamordowana, a jej ciało porzucone przy fabryce zabawek, w której pracowała od kilku dni.
Ofiara miała rozpruty brzuch i była pozbawiona wszystkich narządów wewnętrznych. Morderca zamiast nich umieścił głowy pluszowych misiów, a usta kobiety wypchał pluszem i watą.
Dotychczasowe wyniki sekcji zwłok wykazują, że kobieta była torturowana, a w jej krwi odnaleziono środki przeciwbólowe. Prawdopodobnie ofiara wciąż żyła, kiedy jej oprawca kroił ją i dokonywał owej makabrycznej zbrodni. Przyczyny wciąż nie są znane.


Z OSTATNIEJ CHWILI!!


Morderca został złapany wczoraj wieczorem przez miejscową policje! Jacek B. (24 l.) wpadł w ręce stróżów prawa, kiedy ci, podczas rutynowej kontroli pojazdów na autostradzie, znaleźli w jego bagażniku cały stos głów od maskotek oraz zakrwawioną plandekę i narzędzia chirurgiczne.
- Pamiętam...  mówi Jacek B. - Wciąż pamiętam, jak ona GO zabiła!
Po tym szczerym, acz krótkim, wyznaniu rozpłakał się, ale mówił dalej.
- Zabiła Lolka... Z zimną krwią oderwała mu głowę!
- Ona... Pamiętam to jak dzisiaj... Nazywała mnie swoim pluszaczkiem... Kiedy się zbuntowałem to... Odcięła głowę mojemu kochanemu pluszowemu misiowi... Dręczyła mnie tym! Nie mogłem się z tego otrząsnąć! Ja... Ja nie wytrzymałem! Musiałem się za to zemścić! A kiedy dowiedziałem się, że zajęła się projektowaniem zabawek. Miarka się przebrała!!

Jak się okazuje, chodzi o zatarg między Karoliną P. a mordercą sprzed... 20 lat. Widać niektórzy wciąż pamiętają wydarzenia z przedszkola....

0 komentarze:

Prześlij komentarz