wtorek, 20 listopada 2012

Ixjana - recenzja

Z Polskim kinem jest jeden problem: nie ufamy mu. To poważny błąd, ponieważ o ile kino rozrywkowe bardzo poważnie cierpi i należy je po prostu omijać - o tyle w kwestii thrillerów psychologicznych czy dramatów - mamy bardzo wiele do powiedzenia. Pewnie zdziwi Was moje prywatne odczucie: ale chodzę na Polskie produkcje do kina i nie przypominam sobie sytuacji z ostatnich 3 lat, aby jakiś dramat czy to Pokłosie czy Erratum czy nawet 21:37 - mnie jakoś bardzo zawiodły.

Ixjana to thriller psychologiczny z odrobiną horroru. Rzecz opowiada o pisarzu który po połączeniu psychotropów z alkoholem stracił pamięć, a przebłyski ostatniej nocy sugerują że zabił swojego najlepszego przyjaciela. Bohater podążając za przebłyskami świadomości wikła się w dziwną intrygę pewnej wróżki - i nikt już nie wie co wydarzyło się naprawdę.

Film braci Skolimowskich jest filmem ciężkim a obecność reżysera na sali (byliśmy na premierze) który w dodatku opowiedział o śmierci swojego brata i jego wkładzie w obraz - była dodatkowo utrudniająca zrelaksowanie się.

Aktorsko Ixjana wypada nieźle, w głównej roli wystąpił Sambor Czarnota który jest idealny. Całość oparta jest właśnie na nim, a większości scen towarzyszy narracja jego myśli. Borys Szyc jest jak to zwykle on - drewniany, ale oklaski powinny należeć się także Annie Dereszowskiej, która jak chyba jeszcze nigdy w Polskim kinie - odegrała niesamowitą scenę seksu i pokazała naprawdę wiele nagiego, niedoskonałego ciała.

Fabularnie jak już wspomniałem film jest bardzo ciężki. Jest niechronologiczny i zadaje bardzo wiele pytań i wątków. Na szczęście bracia Skolimowscy odpowiedzieli na większość z nich i owszem - jest jedna rzecz której po seansie nie rozumiem - ale zauważyłem jak nawet po 1,5h filmu były bardzo ładnie zamykane wszystkie niedopowiedzenia nawet z samego początku obrazu. Historia przedstawiona jest dość teatralnie, co można odebrać jako wadę. Miłośnicy czystego horroru będą oczywiście zawiedzeni, ale przecież do kanonu filmów grozy weszły takie filmy jak Misery, Carrie czy Lśnienie - więc nie samą krwią człowiek żyje.

Muzycznie film nie poraża, nie kupiłbym ścieżki dźwiękowej.

Jeśli lubicie dobrze skonstruowane historie, gdzie w dodatku aktorzy radzą sobie całkiem przyzwoicie, a film nie jest przepełniony tandetą - Polskie kino "nierozrywkowe" zasługuje na wielką dozę Waszej uwagi. Jeśli natomiast wolicie litry krwi i bólu - oprócz Hieny czy Pory Mroku nie bardzo mamy się czym zachwycać. Jednak nie o krew tu chodzi. Czasami chodzi o historię. Tu ją dostaliśmy.

7/10 - albo nawet za scene seksu 8/10. Można się wybrać, albo poczekać na dvd.

0 komentarze:

Prześlij komentarz