sobota, 17 listopada 2012

Droga bez powrotu 5 - recenzja

Mniej niż miesiąc temu pojawiła się specjalnie na Halloween i tym razem tylko na DVD piąta już część kultowego slashera o kanibalach.

Tym razem rzecz dzieje się podczas jakiegoś święta w małym miasteczku do którego na koncert przyjeżdza grupa nastolatków. Pech chce że trafiają na opiekuna kanibali który po szybkiej wymianie zdań razem z nastolatkami trafia do więzienia. Kanibale postanawiają go odbić całkowicie odcinając posterunek policji od świata.

Tyle z fabuły. Skupmy się na tym co tu nie gra - czyli streśćmy cały film.

Są cycki, bo sceny seksu są aż 3. Ani jedna z nich nie jest sceną potrzebną, powiem więcej - wszystkie są absolutnie zbędne i niesmaczne. Jestem zdziwiony że twórcy tak fajnej serii zapychają swój film tępym rżnięciem, po którym kamera idzie do następnego bohatera. Horrory klasy B przyzwyczaiły nas przynajmniej że seks = śmierć. Tutaj seks równa się 5 minut scenariusza mniej. Bo tak.

Kanibale - niby są i jeden jest naprawdę wyjątkowo fajnym kolesiem, ale jego bracia nie mają w ogóle charyzmy i wyrazu. W poprzednich częściach każdy czymś się wyróżniał - w tym nie dość że kolesie się teleportują po całym PUSTYM mieście, to jeszcze robią to w sposób całkowicie nielogiczny. Zabójstwa? Raz walą siekierą w przysłowiowy ryj, by kolejnym razem porwać i torturować kogoś. Owszem, scena z kosiarką czy łamaniem nóg jest intrygująca - ale smakowało to bardziej piłą niż Wrong Turnem z prawdziwego zdarzenia.

Każdy aktor w tym filmie zachowuje się nielogicznie i nierozsądnie. Policjantka w jednej minucie nakazuje się nie rozdzielać, by w następnej samotnie wybiec w ciemną ulicę. Albo jest w pustym sklepie i słyszy demoniczny śmiech? Co robi? Idzie sprawdzić co się dzieje, widzi cień to w niego strzela. Niestety cień okazuje się makietą reklamową, a ona po sprawdzeniu że to prawdopodobnie karton dziko się śmiał odkłada strzelbę i idzie dalej. Dodatkowo cały ten oblężony komisariat i tekst "zwolnijcie cele, dziś będzie dużo gości" (w domyśle pijanych dzieciaków z festiwalu) a potem przez całą noc są atakowani a wsparcie nie nadciąga, nikt w ogóle nie zainteresował się miastem bez telefonów i bez prądu (!). Albo dalej, jeśli hotel ma 100 pokoi to do których drzwi zapukają kanibale? Oczywiście do tych z głównymi bohaterami w środku. Można to mnożyć. Warto jednak zwrócić uwagę na świetną rolę którą odegrał znany z Hellraisera Doug Bradley. Naprawdę potrafił przerazić i zirytować jednocześnie.

Atmosfera grozy też całkowicie uleciała. Film oglądało się niesamowicie ciężko, ponieważ był śmieszny. Rozmawialiśmy co scene z bratem co się dalej wydarzy "zakład że będzie kolczatka na ulicy?" mówił - i mijalo 30 sekund a samochód leżał już na plecach po kraksie przypominającej rzucenie resoraka o drzewo.

Cżęść 4 dało się znieść mimo że działa się przed "jedynką". W tej serii kochałem to że każda jest o czym innym i ma inny styl narracji. Ta jest o tym jak nie robić horrorów.

Panowie, zostawcie! Nie umiecie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz